Liczba stron: 240
Recenzja: nr 16
Od dawna chciałam sięgnąć po tę książkę. Ciągle odkładałam ją na później. Cieszę się, że w końcu powiedziałam sobie dość. Było warto. :)
Bridget to 30-letni wolny strzelec. Żyje w wielkim mieście nękana przez kompleksy, wieczory spędza na feministycznych spotkaniach z przyjaciółkami, walczy z papierosami, alkoholem i... kaloriami. W pracy rozprasza się widokiem Daniela, swojego szefa. W życiu rodzinnym musi znosić zakręconą matkę. Zapraszana na rodzinne uroczystości, za każdym razem czuje się poniżona widząc, jak inni próbują ją wyswatać lub pytają o jej życie prywatne.
„Dlaczego jestem taka nieatrakcyjna? Nie spodobałam się nawet
facetowi, który nosi skarpetki w trzmiele. Nienawidzę Nowego Roku. Nienawidzę
wszystkich ludzi.”
Bridget to postać, którą bardzo łatwo można polubić. Jest zakręcona i trochę nieporadna, naturalna i zakompleksiona. Mimo jej starań, by wypaść dobrze, zawsze wychodzi odwrotnie.
„- Bardzo się cieszę, że cię widzę, Bridget - powiedział, biorąc
mnie pod rękę. - Jeszcze trochę, a matka kazałaby policji przeczesać całe
Northamptonshire szczoteczkami do zębów w poszukiwaniu twoich poćwiartowanych
zwłok. Pokaż jej, że żyjesz, bo chcę się wreszcie zacząć bawić. Jak tam walizka
na kółkach?
- Nieprzytomnie wielka. Jak tam nożyczki do
wycinania włosów z uszu?
- Och, cudownie, no wiesz, n o ż y c z k o w e.”
Myślę, że każda kobieta odnajdzie w niej cząstkę siebie, swoich problemów i swoich marzeń o księciu z bajki i cudownej rodzinie.
„Dziennik Bridget Jones” był świetną lekturą, która pozwoliła mi się oderwać od codzienności i spojrzeć na życie oczyma Bridget - z przymrużeniem oka. Polecam!
19 . (czytaj/dodaj):
Mnie "dziennik..." nie urzekł. Jakoś nie utożsamiam się z bohaterką i jej problemami. Troszkę mnie książka nudziła.
Pozdrawiam
Film mi się bardzo podobał. Pozdrawiam :)
Czytałam, oglądałam - chociaż przyznam, że bardziej skłaniam się ku ekranizacji, to mile spędziłam czas z tą lekturą - Bridget jest urocza i po prostu nie da się z niej nie śmiać:)
Ja ekranizację widziałam chyba bardzo dawno temu, bo pamiętam ją jakby przez mgłę. :)
Uwielbiam film, mogę oglądać w kółko i w kółko bez końca, za to książkę zaczynałam trzy razy i nie mogłam przebrnąć, jak to mówią, do trzech razy sztuka, więc dałam sobie spokój ;)
izusr - hm, ciekawe zjawisko. ;) Ale masz rację, bez sensu jest się przymuszać do książki.
Film miło wspominam i książkę też, chociaż dawno czytałam :)
zawsze chciałam obejrzeć film, nad książką się nie zastanawiałam, ale nie wieem ;> może sięgnę :d. [solitary-lady]
No cóż, spróbować nie zaszkodzi. ;)
Film oglądałam i muszę przyznać, że szalenie mi się podobał. Czytanie książki zaplanowałam już jakiś czas temu. Niestety musi zaczekać do wakacji, ponieważ teraz mam taki kocioł, że to wykracza po za ludzkie granice ;) Eta ;)
Więc witaj na blogspocie;). Heh, śmiesznie mi, witam cię tylko z racji kilkudniowego wyprzedzenia bo już widzę, że zadomowiłaś się lepiej ode mnie. Zaraz zmienię w linkach.
"Dziennika" nie czytałam i nie wiem, czy mam ochotę nadrobić, jakoś mnie nie ciągnie.
Przyznam szczerze, że nigdy nie oglądałam tego filmu, ani nie czytałam książki, ale podobno jedno i drugie jest świetne;) U mnie nowa notka:) Zapraszam:)
Czytałam i widziałam ekranizację. Film bardziej przypadł mi do gustu ;)
Mimo że Bridget wydaje mi się tak uroczo nieporadna, a przez to troszeczkę podobna do mnie i w zasadzie to do każdej z nas, nie sięgnęłam jeszcze po tę książkę, ale w najbliższym czasie zamierzam nadrobić zaległości ;)
O, Bridget. Lubię film - fajna, przyjemna komedia. Książka niezbyt ambitna, aczkolwiek czasem można pozwolić sobie na coś lekkiego, idealna na wakacje.
pozdrawiam
Czytałam Dziennik Bridget Jones już dosyć dawno. Mimo że lektura była lekka i przyjemna to jednak nie mogłam doszukać się w nim humoru, ze względu na który książka była polecana. Ogólne pozytywnie. Pozdrawiam i zapraszam do siebie
www.book-room-yoanny.blogspot.com
dCzytałam, i uważam że jest to miła książka na jeden raz. Przeciętna.
P.S. Dlaczego teraz wszyscy migrują na blogspot ?
Zaczytana - myślę, że dodatkowe możliwości przyciągają. :) Ja już się przyzwyczaiłam, choć na początku 20 razy zmieniałam decyzje o przenosinach. ;)
O dawna mam w planach tą książkę. Bardzo podobał mi się też film ;) Zapraszam do mnie ;D [ ksiazki-meme.blog.onet.pl ]
Prześlij komentarz