piątek, 30 lipca 2010

Debbie Macomber - „Rezydencja nad urwiskiem”

Opis: Zatoka Cedrów Cedar Cove to malownicze miasteczko nieopodal Seattle.
Mieszkańcy kochają się, zdradzają, nienawidzą się i rozchodzą jak wszędzie na świecie. Mają swoje historie, swoje sekrety. Tylko że tutaj nikt nie jest anonimowy. Ktoś zawsze pomoże ci rozwiązać problem, nawet gdy tego nie chcesz? Rozwód Rosie i Zacha Coksów przeszedłby w Cedar Cove bez większego echa, gdyby nie kolejny kontrowersyjny werdykt Olivii Lockhard, miejscowej sędziny. Przyznała Rosie i Zachowi wspólną opiekę nad dziewięcioletnim synem i piętnastoletnią córką, jednak zastrzegła, że dzieci nie będą mieszkać na zmianę u jednego z rodziców. Pozostaną w należącej do Coksów rezydencji nad urwiskiem, gdzie Rosie i Zach będą się pojawiać w dniu swoich dyżurów. Ta decyzja zmusza skłóconą parę do ścisłej współpracy.

Liczba stron: 320
Recenzja: nr 20 :)

Książka wygrana u Skarletki. Nigdy wcześniej nie słyszałam o Debbie Macomber i jej twórczości, tak więc prawdopodobnie gdyby nie ta odrobina szczęścia - nigdy nie miałabym w swoich rękach "Rezydencji nad urwiskiem".


Na początku książki poznajemy mieszkańców Ceder Cove. Trochę mi przeszkadzało to, że w każdym następnym z pierwszych rozdziałów pojawia się dwóch czy trzech nowych bohaterów, bo później trudno jest się we wszyskim połapać.

„- Jak to zrobiłeś? - spytała miękko. - Jak zdołałeś wybrać najwłaściwszą chwilę, by podpatrzeć kobiece serce?
Pochylił głowę, jakby nie zrozumiał pytania, ale Maryellen wiedziała, że pojął je doskonale. Kochała Katie tak bardzo, że jej widok na chwilę wstrzymał bicie jej serca. I właśnie ten moment Jon utrwalił.”

Wielu bohaterów ma za sobą jakąś przeszłość, która kładzie się cieniem na teraźniejszości i utrudnia życie.
Zach i Rosie wzięli rozwód (przez głupstwo), jednak z powodu kontrowersyjnego werdyktu miejscowej sędziny są skazani na ścisłą współpracę między sobą. Muszą stawić czoło zbuntowanej córce. Omawiając wspólnie wszystkie sprawy związane z wychowaniem dzieci i rachunkami, na nowo zbliżają się do siebie.

Autorka ma trochę początkujący styl. Są takie momenty, w których wszystko dzieje się za szybko. Ucieka. Nie mniej jednak dobrze bawiłam się przy czytaniu tej książki, sprawdziła się w czasie podróży i podczas wygrzewania się na słoneczku. ;)
Zakończenie - jak można się łatwo domyślić - szczęśliwe, choć autorka nie zakończyła wszystkich wątków, w tym śledztwa, którego byłam ciekawa. Może to być zapowiedź kolejnej części.

poniedziałek, 5 lipca 2010

„Zło” (2003) - dramat

Gatunek: Dramat




Reżyseria: Mikael Håfström
Scenariusz: Mikael Håfström, Hans Gunnarsson (więcej...)
Premiera: 4 lutego 2005 (Polska) 2005-02-04 16 maja 2003 (Świat) 2003-05-16
Produkcja: Dania, Szwecja
Muzyka: Francis Shaw
Zdjęcia: Peter Mokrosinski
Na podstawie: Jan Guillou "Ondskan" (powieść)
Dystrybucja: Kino Świat
Inne tytuły: Evil
Ondskab


16-letni Erik bity w domu przez ojczyma wyżywa się na szkolnych kolegach. Kiedy zostaje wyrzucony ze szkoły matka zapisuje go do internatu w Stjärnsberg. Jednak nawet temu miejscu daleko jest do ideału - panuje tam "duch koleżeństwa", "koleżeńskie wychowanie" w które święcie wierzą nauczyciele. Tak naprawdę starsi uczniowie brutalnie znęcają się nad młodszymi i oczekują od nich posłuszeństwa i szacunku. Erik nie ma zamiaru się podporządkować.





"Zło" to brutalny film o źle wykorzystywanej władzy i wymuszaniu szacunku. To także film o silnym i niezłomnym charakterze. Erik Ponti przewyższa swoich starszych kolegów nie tylko fizycznie, ale i psychicznie. Nie jest tchórzem, "szczurem", choć takie dostał przezwisko, gdy zachował zdrowy rozsądek i nie stawił się na placu. To inteligentny chłopak, który potrafi kochać. I potrafi być prawdziwym przyjacielem.


Oglądałam ten film dwa razy i wciąż na nowo mnie zaskakuje, na nowo budzi emocje, na nowo poraża brutalnością. Zakończenie jest moim zdaniem bardzo dobre - zostawia widza sam na sam ze sobą, pozwala się wyciszyć i oddać przemyśleniom - bo koło "Zła" nie da się przejść obojętnie.

Ocena: 10/10 - to trzeba zobaczyć!

piątek, 2 lipca 2010

Podsumowanie miesięczne nr 4: Czerwiec (1 recenzja!)

Książki zrecenzowane: 1
Łączna ilość stron zrecenzowanych pozycji: 288
Inne wpisy: 1


Aż żal robić to podsumowanie, spóźnione zresztą, bo jeszcze bardziej się pogrążyłam. Przeczytałam jedną książkę w czasie 30-dniowego miesiąca. Masakra. Gdyby tego było mało - zaniedbałam zarówno Wasze blogi jak i swój. I chyba nawet nie mam nic na swoją obronę. Przyznaję, że przez chwilę myślałam o kasacji bloga, ale jednak tego nie zrobię. Za jakiś czas znów założyłabym nowy. ;) Trochę dziwnie się czuję, bo dawno mnie tu nie było.
A kysz, Leniu!