piątek, 14 maja 2010

Nora Roberts - „Jedyna taka noc”

Opis: Niczego więcej nie pragnę
Mac Taylor samotnie wychowywał swoich sześcioletnich bliźniaków. Zbliżały się kolejne święta Bożego Narodzenia i nagle chłopcy zapragnęli otrzymać na Gwiazdkę... mamusię i dwa rowery! Mamusia powinna być blondynką, kochać dzieci i zwierzęta, a ponadto umieć piec ciasteczka. Nell Davis, ich nowa nauczycielka muzyki, spełniała wszystkie te warunki i chłopcy zakochali się w niej od pierwszego wejrzenia. Oni ? tak, ale nie ich tata, który nie miał czasu na romanse…
Dom na Gwiazdkę
Kiedy mężczyzna wraca po dziesięciu latach do rodzinnego miasteczka i pragnie spotkać się ze swoją pierwszą młodzieńczą miłością, zawsze towarzyszą temu wielkie emocje. Jason Law zdobył międzynarodową sławę jako świetny reporter wojenny. Zjeździł pół świata, ale dotąd nie spotkał kobiety, z którą chciałby się ożenić. Faith nigdzie nie ruszyła się z miasteczka, ale jest już po rozwodzie i ma dziesięcioletnią córeczkę. Czy magiczna noc wigilijna, jedyna taka noc w roku, sprawi cud i tych dwoje wreszcie zrozumie, że ich miłość ciągle trwa?

Liczba stron: 240

Recenzja: nr 15


Pewnie jeszcze długo nie sięgnęłabym po twórczość Nory R., gdyby nie fakt, że moja rodzicielka zaczęła to robić. Ot, korzystając z okazji, że wypożyczyła kilka jej książek, podwędziłam jedną. Kierowałam się nagłym impulsem, przynajmniej tak to tłumaczę, bo co innego może służyć na moją obronę, kiedy po pierwsze, nie lubię zbiorów opowiadań, po drugie, nie lubię romansideł, po trzecie, nie lubię samej Nory? Mam o niej wyrobione zdanie, choć "Jedyna..." to pierwsza książka tej autorki, którą przeczytałam.
Cóż, odnośnie pierwszego opowiadania - "Niczego więcej nie pragnę" - to, jeśli chodzi o bohaterów przez te sto stron z kawałkiem nie zapamiętałam, który z bliźniaków, Zek czy Zak, jest tym rozważniejszym. U panny Nell irytowało mnie to, że wciąż poprawiała włosy. Dobra, taki nawyk można w książce znieść, jeśli autorka nie pisze za każdym razem jednego i tego samego (coś w stylu "...i poprawiła włosy"). Niezdecydowanie Maca, a raczej strach przed nowym związkiem, też nie wpływa pozytywnie na moją ocenę. Krótko mówiąc, w sprawie bohaterów, totalna kiszka.
Magia świąt, tak? Ona pojawiła się dwa razy (z przymrużeniem oka). Raz, na początku, jeszcze w prologu, jak to bliźniacy napisali list do Mikołaja, że chcą mamę pod choinkę (zaliczam, bo była o świętach mowa). Dwa, na samym końcu, kiedy był happy end. Ach, przepraszam, przecież świąteczne skarpetki pojawiały się na początku każdego rozdziału...
Przez cały czas byłam obok książki, nie w niej. Styl - nic ciekawego. Fabuła to samo. Romanse takiej pisarki jak N.R. mają przewidujące zakończenia. Jak większość romansów. Ale niektórzy te drogę do szczęśliwego zakończenia potrafią intrygująco napisać. Niektórzy.
Drugiej opowieści komentować nie będę, bo przeczytałam może 1/4.
Podsumowując, wątpię, bym w najbliższej przyszłości ponownie sięgnęła po jedną z wielu książek Nory Roberts, choć pozostaje we mnie malutka iskierka nadziei, że trafiłam na jakiś gniot.




Stara recenzja czytanej dwa (?) lata temu książki.
Mały kryzys mnie dopadł.

2 . (czytaj/dodaj):

PaulinaSamash pisze...

Nienawidzę zbiorów opowiadań. Jak do tej pory, jest tylko jedna książka, która w postaci opowiadań mi się spodobała. Jest to "Którędy do ludzi" Łepkowskiej. Po ta książkę z pewnością nie sięgnę.

Rosemary pisze...

Ja mam zamiar przeczytać "Rzeźnika drzew" Pilipiuka, ale na inne zbiory się póki co nie kuszę. :)

Prześlij komentarz