czwartek, 29 kwietnia 2010

Emily Giffin - „Coś niebieskiego”

Opis: Dalsze losy bohaterek powieści "Coś pożyczonego". Tydzień przed ślubem
narzeczony rzuca Darcy, bo zakochał się w jej najlepszej przyjaciółce.
Dziewczyna wpada we wściekłość, choć sama spodziewa się dziecka z innym.
Postanawia zacząć wszystko od nowa. Opowieść o wewnętrznej przemianie,
dojrzewaniu do macierzyństwa i miłości.
Liczba stron: 384

Recenzja: nr 14

Ciąg dalszy książki „Coś pożyczonego”. Tym razem narratorką jest Darcy.
„Coś niebieskiego” opowiada o wewnętrznej przemianie Darcy. Egoistki, która bardziej martwi się dodatkowymi kilogramami, które zyska dzięki ciąży, niż wciąż topniejącymi oszczędnościami, wydanymi na ubrania, w które się już nie mieści.
Idealny facet nie wystarczy, by stworzyć udany związek. I nic nie pomoże to, że czujemy się przy nim bezpiecznie, jesteśmy pewne jego wierności i uczuć... bo nic nie może wypełnić tej z pozoru małej luki, jaką jest brak miłości...
Z początku Darcy nie robi sobie nic z ciąży. Pozwala sobie nawet na lampkę wina. Nie myśli o dziecku, któremu może zaszkodzić. Małe wrzeszczące bobasy z pewnością nie budzą w niej instynktu macierzyńskiego. Mimo to, wbrew pozorom, doświadcza cudu, jakim jest niezwykła myśl, że nosi pod sercem małe życie...
Książka ta pozwala nam zajrzeć w głąb duszy i psychiki człowieka stającego na rozdrożu życia, poznać myśli takiej osoby i powoli obserwować jej przemianę. Jak widać, nawet po trzydziestce można stać się kimś zupełnie innym. Bo kiedy w grę wchodzi p r a w d z i w a miłość... i nawet jeśli z początku jej nie dostrzegamy... lub nie dopuszczamy do siebie... Wszystko zależy od nas. Miłość naszego życia może czekać tuż za rogiem.
„Coś niebieskiego” z pewnością bardziej wzrusza od poprzedniej części. Porusza trudniejsze tematy. I bardziej wciąga. Polecam serdecznie.



„- Nienawidzę was. Już zawsze będę was nienawidzić - powiedziałam, zdając
sobie sprawę, że moje słowa brzmią żałośnie i szczeniacko, jak wtedy gdy w wieku
pięciu lat oznajmiłam ojcu, że bardziej kocham diabła niż jego. Chciałam
szokować i przerażać, ale on, słysząc tak pomysłową obelgę, tylko parsknął
śmiechem.”

0 . (czytaj/dodaj):

Prześlij komentarz